niedziela, 19 grudnia 2010

No i stało się.....

Mazaak nie robi.... tzn robi ale wooooolniej niż zwykle. Od ponad pół roku zbieram się do wywołania kilku filmów zrobionych już nie pamiętam przy jakich okazjach. Żeby tak do końca nie wyjść z wprawy skanuje slajdy i stare klisze by Tata.     O takie coś np





poniedziałek, 4 października 2010

Konica c35 AF

Idę za ciosem i wklejam kolejnego posta bo nie znasz dnia ani godziny kiedy mazaaka dopadnie demon lenistwa. Poza tym jestem świeżo po przeskanowaniu filmu zrobionego troche na próbę tym: 




Wklejam linka, bo nie zamierzam  powatrzać technicznych specyfikacji za mądrzejszymi, który już zdołali zalobbować swoją wersje prawdy na wikipedii. Powiem tylko, że znalazłem ją (bo to ona ta Konica) na pchlim targu leżącą luzem w pudle wraz z innymi, głównie niesprawnymi aparatami. Przykurzona, troszkę niepełnosprawna (o tym za chwile) ale w sumie w całkiem niezłym stanie. Kosztowała mnie całe 12 euro. Czy to dużo czy mało to już kwestia dyskusyjna, ale uważam , że jak na kogoś kto nie miał pojęcia co kupuje był to  dobry  interes :)

Aparat(ka) jest całkiem poręczna, i mimo dużej ilości  plastiku sprawia wrażenie solidnej. Jej niepozorny, mało profesjonalny wygląd jest niewątpliwa zaletą przy moim ulubionym street photo. Nie wiem jak wy ale przy tym całym wysypie co raz to większych i bardziej wypasionych lustrzanek coraz trudniej przemknąć niezauważonym (paradoks chyba jakiś). Ludzie jakoś tak zrobili się bardziej wyczuleni i generalnie głupio się czuje zasuwając z tym swoim Nikonem w tłumie innych fotoamataorów czekając na właściwy strzał. 

No ale ja tu gadu gadu ..  odpływam z dygresjami w trochę w niewłaściwą stronę (tzn., że jakbym miał na przykład płynąć w lewo to żabkowałbym w prawo lub odwrotnie... tzn. na plecach)... a miałem pokazać ten film zeskanowany. 

Było w sumie 12 klatek (taki film gratisowy Fuji Superia ISO 100). Idealny na testy. 

Rezultaty poniżej. 

Ten maz na ścianie to Bonom - street artowiec co chodzi wszędzie gdzie nie wolno i robi cuda



Martwa natura u nas w kuchni - Bazylia żyje i ma się dobrze


No i jak? 

Chyba założę kolejny film :)

 Na koniec obiecana uwaga o niepełnosprawności.  Flesz nie robi!  


niedziela, 3 października 2010

PX 70 Color Shade First Flush - pierwsze koty za płoty

Brukselę, nawiedziła chyba ostatnia w tym roku, słoneczna i naprawdę ciepła niedziela. Postanowiliśmy z moją żoną (patrzy tu na mnie kątem oka bo je ma  i poprawia mnie: chce być per Muza)  wykorzystać nadażającą się okazję by wypróbować niedawno zakupione filmy z Impossible Project. Końcowy efekt: 50% skuteczności. 

Ale po kolei.

Zaczęło się nieźle bo od "trupa" zastrzelonego na naszej ulicy Polaroidem 660. No i to była już ostatnia taka akcja wyżej wymieniongo. Każda kolejna próba zwolnienia  migawki kończyła się porażką. Zaciął się? Wyrzuty sumienia, zmęczenie a może po prostu dozowanie przyjemności? Troche nas to zmartwiło ale pozostawał w ręku jeszcze bardziej doświadczony SX 70.

Senior rozkręcał się powoli.


To jest na przykład Mini Moris (ten pierwszy). Wkład się zablokował i fote zeżarło. Winą obarczyłem prowizoryczną osłonkę, którą spece od PXa wszędzie każą robić by zbytnio nie naświetlić zdjęcia a która kosztowała mnie dwa pełne wkłady.



Mówię dwa bo gdy wyciągałem  siłą (pozdro Mes!) to zeżartą klatkę aparat  zwrócił mi również kolejną, w ogóle nie przetrawioną. O sami zobaczcie.... 



Nawet jeśli by wyszło przedstawiałoby widok ulicy  z perspektywy gościa siedzącego na chodzniku i walczącego z aparatem. Ciekawe, prawda? Lekki dramat :( 

Z pomocą przyszedł dopiero Robot (pozdro Radziu!) który ładnie przypozował, cierpliwie poczekał aż wyjmę SXa po czy wsiadł na rower i odjechał. 


TANSFORMER SAVED THE DAY



  

wtorek, 28 września 2010

czwartek, 23 września 2010