Brukselę, nawiedziła chyba ostatnia w tym roku, słoneczna i naprawdę ciepła niedziela. Postanowiliśmy z moją żoną (patrzy tu na mnie kątem oka bo je ma i poprawia mnie: chce być per Muza) wykorzystać nadażającą się okazję by wypróbować niedawno zakupione filmy z Impossible Project. Końcowy efekt: 50% skuteczności.
Ale po kolei.
Zaczęło się nieźle bo od "trupa" zastrzelonego na naszej ulicy Polaroidem 660. No i to była już ostatnia taka akcja wyżej wymieniongo. Każda kolejna próba zwolnienia migawki kończyła się porażką. Zaciął się? Wyrzuty sumienia, zmęczenie a może po prostu dozowanie przyjemności? Troche nas to zmartwiło ale pozostawał w ręku jeszcze bardziej doświadczony SX 70.
Senior rozkręcał się powoli.
To jest na przykład Mini Moris (ten pierwszy). Wkład się zablokował i fote zeżarło. Winą obarczyłem prowizoryczną osłonkę, którą spece od PXa wszędzie każą robić by zbytnio nie naświetlić zdjęcia a która kosztowała mnie dwa pełne wkłady.
Mówię dwa bo gdy wyciągałem siłą (pozdro Mes!) to zeżartą klatkę aparat zwrócił mi również kolejną, w ogóle nie przetrawioną. O sami zobaczcie....
Mówię dwa bo gdy wyciągałem siłą (pozdro Mes!) to zeżartą klatkę aparat zwrócił mi również kolejną, w ogóle nie przetrawioną. O sami zobaczcie....
Nawet jeśli by wyszło przedstawiałoby widok ulicy z perspektywy gościa siedzącego na chodzniku i walczącego z aparatem. Ciekawe, prawda? Lekki dramat :(
Z pomocą przyszedł dopiero Robot (pozdro Radziu!) który ładnie przypozował, cierpliwie poczekał aż wyjmę SXa po czy wsiadł na rower i odjechał.
TANSFORMER SAVED THE DAY
To trzecie wygląda jak całun turyński czy coś. A pozostałe takie sobie zajebiste wyszły ;) czuję się zazdrosny.
OdpowiedzUsuń